Puszczańska masakra rowerem mtb po zaśnieżonych przecinkach (nie ma jak wiosna)

Niedziela, 27 marca 2011 · Komentarze(0)
Nieśmiało wypuściłem się za miasto. W Lesie Antoniuk okazało się, że jest dość sucho. Z pewnością mróz dochodzący nocą do -9 tak wysuszył ścieżki. Wyjechałem przez pole do Sielachowskich i dalej serwisówką do Jurowiec.



Tam wbiłem się w puszczę. Jechało się super. Śnieg zmrożony, lód nie śliski. Sporo przesuszonych miejsc. Zero błota. Trochę penetrowałem nowe przecinki. Są bardzo pagórkowate, niestety nie nadają sie za bardzo do jazdy z powodu mnóstwa gałęzi i patyków. No chyba, że ktoś to sprzątnie. Byłyby nowe piękne trasy.

W końcu przedzierając się przez lasy dotarłem do Drogi dla Geiii (kultowa przecinka rowerowo-narciarska). Przebijałem się dalej dróżkami i przecinkami, aż dotarłem do jednogo z bardziej stromych zjazdów przecinkowych w tych okolicach. Dobrze, że zszedłem z siodełka, bo nawet na metalowych kolcach w butach omal nie wyrżnąłem o glebę - północny strok w gęstym lesie był zmrożony i bardzo śliski. Nawet zastanawiałem się czy nie zawrócić. Ale ruszyłem dalej - modyfikując nieco przecinki, żeby nie jechać starymi, utartymi szlakami. Cały czas przebijałem się przez zmrożony, świetny snieg. Niestety, na niektórych polankach słońce juz go nadtopiło i ciężko było po tym jechać. W jednym miejscu patyk wkręcił mi się w przerzutkę, ale predkość była niewielka i szybko zauważyłem szkodnika. Przerzutka ocalała.

Szeroką Trybą dotarłem w pobliże Kopiska, do którego musiałem jechać przecinkami, bo główne drogi zrobiły się bagniste. Prosto przez zmrożone pole dojechałem do domu znajomych. Wpadłem na 5 minut, bo w tym roku jeszcze u nich nie byłem. I pomknąłem dalej.

Przez Mocudła, następną przecinkę, znów Szeroka Trybę i już swojskie ścieżki, dotarłem do Kulikówki. Na tarasie domu posiedziałem chwilę i ruszyłem do Białegostoku. Początkowo asfaltem, ale wiatr dmuchał tak, że czym prędzej znów uciekłem do puszczy. Jadąc skrajem lasu dotarłem do Ponikłej. Tu wbiłem się głębiej w las i dotarłem do Gór Leńce. Ale już dogorywałem, więc przeciąłem tylko grzbiet - więcej nie byłem w stanie pokręcić się po podjazdach. Na asfalt wyjechałem w Jurowcach. Stąd serwisówką ruszyłem pod wiatr do Białegostoku. Masakra. Ledwo juz jechałem. Na koniec na myjni wymyłem rower - bo jednak troche się pobrudził (ale niewiele).

Nieźle się rozpisałem, ale trasa warta tego. Dawno tak przyjemnie się nie jechało. Może to dobrze, że wiosna i rower. Choć sam nie wiem, czy nie wolałbym śnieżnej zimy i nart. Chociaż chociaż - na upartego to dziś można było jeździć na nartach.

I jeszcze kilka zdjęć:

Opis linka
Las Antoniuk - chyba nigdy nie byłem w tym miejscu....


Wiosna w puszczy


Te gówniane opony, które stały 5 lat w piwnicy i chciałem je już wyrzućić ostatnio ratują mi życie w lesie oraz... strasznie wysysają siły


Środkiem pola do Kopiska


Szeroka Tryba


Szeroka Tryba


Duża Piaskownica na Szerokiej Trybie - wkrótce będziemy tu opalać się, ćwiczyć małysza, itp.


Masakra lasu koło Kulikówki


Wiosenna droga

Komentarze (0)

Nie ma jeszcze komentarzy.
Wpisz cztery pierwsze znaki ze słowa rokoj

Dozwolone znaczniki [b][/b] i [url=http://adres][/url]