Zamiast nart wyszła piesza wycieczka koło Przewalanki. A pogoda była ładna, sniegu dużo. Teraz z perspektywy kilku dni, kiedy obficie pada deszcz, szkoda, że nie pojechałem z nartami.
W mroźny poranek wyruszylismy 4-osobową grupą na Góry Krzemienne. Warunki śniegowe nie były specjalnie dobre, ale też nie mzna narzekać. Zrobilismy długa rundę przez wiekszość wzniesień, zdobywając na nogach Niedźwiedzią Górę. Frog wchodził na nartach i kilka razy nieźle przyglebił.
Na koniec jeszcze skoczyłem na trasy koło Suprasla pojeżdzić z Robertem i Anetą. Ale te terasy to nuda. Jak siłownia jakaś. I pełno ludzi sie plącze pod nogami.
A teraz kilka zdjęć:
A teraz jeszcze pieśń która leciała w czasie drogi powrotnej w samochodzie:
Znów sypnęło świeżym sniegiem. Wybraliśmy się z Frogiem do Katrynki. Zima jak się patrzy. A na miejscu zaskoczenie - narty w ogóle nie chca jechać. Śnieg klei sie do desek paskudnie. Deski muszą cały czas sunąć po sniegu, bo po minimalnym ich podniesieniu, nie da się w ogóle jechać. Ale i tak zrobiliśmy 6,5 km.
Filmik ze zjazdu na Drodze dla Geii:
Kilka zdjęć:
Od jutra mróz. Pewnie warunki się poprawią. Więc może jakaś wieczorna wyprawa?
Niedzielne przetarcie po odwilży. Warunki lepsze niż tydzień temu w niedzielę. Śniegu mniej, a jednak lepiej się jeździ. Szczególnie na Drodze dla Gei, gdzie pozostały wyjeżdżone przez nas tory.
I zdjęcie na Górce Saneczkowej (na Drodze dla Gei):
Warunki tragiczne. Nawet w lesie. Na drogach lód, na przecinkach mokry śnieg. Ale warto było ruszyć sie z domu i pooddychać lesnym powietrzem, przesyconym mgłą. No i 9 km zrobilismy.
Trasa full wypas. Piękna pogoda. Fragmenty wyratrakowanych dróg, po których mozna jeździć krokiem łyżwowym, i przecinki zawalone po kolana sniegiem. Podejścia i ostre zjazdy. Zmierzch i poczatek nocy w puszczy. A na koniec zagubiony klucz do samochodu Codiego. Oto trasa:
Ciężka przeprawa to może przesada, ale za łatwo nie było. Tępy snieg utrudniał jazdę, a kiedy weszliśmy na przecinki był tak głęboki,że z trudem w ogóle dało się posuwać wolnymi krokami, nie mówiąc już o jeździe.
Pomimo tego, bytlismy z Codim bardzo zadowoleni z trasy. Puszcza pusta, zasypana śniegiem, cicha, piękna. Wyszło prawie 12 km, ale tez dlatego, że w kilku miejscach zjeżdżalismy z górki i podchodzilismy z powrotem. PMam nadzieję że do 6 stycznia nie dosypie wiecej sniegu, a ten co jest będzie bardziej śliski i ubity. Poniżej mapka trasy: