Chłodno, ale przyjemnie. Bezwietrznie, nie moktro, choć szaro. Sporą ekipą zrobiliśmy sporą trasę. Choć fajnie sie jechało nie obeszło się bez zgonu mojego i Jakuba. Ale wspierani dobrym słowem Kazika i Tadzika jakoś dojechaliśmy. Choć objechał nas pan grubszy, który jechał tak jakby zaraz miał spaść z roweru. Podjazdy były nasze, ale na zjazdach toczył się jak tir... :)
Zaczęło się na moście, ale juz z początku było wiadomo, że nasze trasy się szybko rozejdą. Jakoś nie miałem ochoty na błocko, na przeraźliwie nudnych trasach prowadzących w kierunku Czarnej Białostockiej od strony Wólek.
W Wólkach nasze szlaki się rozeszły. Z Frogiem pojechaliśmy nową asfaltową drogą do Kolonii Mostek. Dalej już szutrem do Rybnki a stamtąd zabłoconymi drogami, zrytymi przez leśników-zabójców puszczy, w kierunku północy. Później mokrymi przecinkami dostalismy się na drugą strone szosy augustowskiej i dalej brneliśmy przecinkami, później szutrem w-z i przecinkami na południe do Szerokiej Tryby. Cięlismy lasami aż do serwisówki w Katrynce. Rower był tak uwalony błotem, że dwa mycia na myjni dopiero pomogły dojrzeć, jaki jest jego prawdziwy kolor.
Ostra trasa terenowa. Prawie cały czas po przecinkach. Najpierw zaliczyliśmy rundki w Górach Leńcach, a później ruszylismy na północ przecinkami. Właściwie cały czas posuwalismy się przecinkami. Przejechaliśmy przez drugą kładkę przecinającą dolinę Krzemianki (na Starych Karczach) i przecinkami w okolicach rezerwatu dotarlismy na drugą stronę szosy i dalej do Doliny Jakubowej. Podczas przeprawy przez bagno po drzewie Kazik chyba nieco wpadł w mazidełko.
Tu się rozdzieliliśmy. Ekipa pojechała w kierunku czarnej, a my ze Skiba wrócilismy w kierunku Krzemianki i dalej do Kopiska, Katrynki i na koniec serwisówką dowleklismy się do Białegostoku. Rower wyglądał jak krowa w oborze. Cały w gów... nie nie tylko w błocie. Przydało się więc mycie na myjni. Tylko wyjeżdżając z myjni zapomniałem zapiąć z powrotem hamulców...
W końcu sie przełamałem i pojechałem na most. Na coś ciekawszego tam nie ma co liczyć tylko jak zwykle najbardziej nudna na świecie trasa do Czarnej Białostockiej przez Wólkę. W Czarnej grupka sie porozbijala. Zawodowcy pojechali walczyć do Starej Rozedranki. Później widziałem pół żywego Loczka jak dopiero po godz. 15 wracał do domu.
Nasza grupka pocięła w kierunku północno wschodnim i naookoło dotarlismy do Szybkiego Szutru. Przeecięlismy Góry Krzemienne. Pół żywy wróciłem przed 14 do domu. Zdjęć nie ma - tylko mapa.
Niedzielnie popołudnie. Troche pokręciliśmy się po przecinkach, minęliśmy Kopisk i Kulikówkę. Złapana guma i brak zapasu spowodowała, że Jakub musiał jechać na obręczy przedniego koła. Trochę kombinowalismy z szyszkami zamiast powietrza. Ale dało sie tak jechać tylko ok. 1 km. Paptent musi byc jeszcz dopracowany. A tak w ogołe na obręczy Jakub jechał hmmm z 20 km conajmniej.
Dzień bardzo obfitujący w wydarzenia. Rano wyruszyliśmy całym peletonem szosowym w kierunku Jurowiec i tam nasze drogi sie rozjechały - tak jak zainteresowania typem jazdy rowerowej. Z Frogiem dojechalismy serwisówka do Katrynki, a później skierowalismy sie na przecinki. Dojechaliśmy nimi aż pod Krzemiankę.
Rzeczkę przejechaliśmy kładką przez Stare Karcze. Później trafiliśmy na kopalnię Krzemienia na ścieżce przy Krzemiance. Przeprawiliśmy się na drugą strone szosy augustowskiej i tu dopadła nas godzina 12. 2 minuty ciszy w zadumie nad poległymi w Smoleńsku. I ruszylismy dalej.
A tymczasem w Suchej Beskidzkiej Olafowi rodziła się Karolina. GRATULACJE! A teraz zajmij się dzieckiem i nie trenuj zbyt mocno, bo w czerwcu muszę Cię ograć na podjazdach ;)
Dalej dojechalismy do Doliny Jakubowej. Zebraliśmy kilka kleszczy i ruszylismy przez Rybniki i Mostek do Białegostoku. Tylko 46 km, a ja i tak ledwo sie dowlokłem. Trzeba zacząć poważnie jeździć...
Przedwieczorna wycieczka z Jakubem na bagno do Doliny Jakubowej i przejście po zwalony drzewie nad rozlewiskiem. Z rowerem. Powrót nocą bez lampek po bocznych ścieżkach. Słowem bardzo udany dzionek.
Po zimowych wycieczkach, w końcu przyszedł czas na rozruszanie łańcucha w wiosennych warunkach. Razem ze Skibą zrobiliśmy mały rekonesan drogi serwisowej wzdłuż trasy ekspresowej do Katrynki. Bardzo przyjemna trasa. Wpadlismy też na przecinki. Niestety część dróg w puszczy jest zmasakrowana przez leśników.