Przebieżka po lesie całkiem dziarska. Częściowo po przecinkach, których jeszcze nigdy nie przemierzaliśmy. Ale w sumie trasa niezbyt rewelacyjna. Przed wyjściem do lasu obejrzelismy jak Kowalczyk zdobywa srebrny medal w Oslo, a po powrocie kibicowalismy Małyszowie i zdobył brązowy medal.
Mróz coraz większy. Las inny niz koło Katrynki. Lisciasty, zima bez liści. Pieknie wygląda w połowie października. Ale teraz też jest piękny, szczególnie ogromne dęby, które tu rosną. I piękna dolina potoku Starzynka.
Zima wróciła. Śniegu jest jednak zbyt mało. Chociaż.... Pojechalismy do katrynki na spacer na sanki. Wziąłem też dla wszystkiego narty i cały czas jeździłem. Super. Przydałoby się jednak jeszcze z 5-10 cm. Ma teraz mrozic, ale nie bedzie padać śnieg. :(
Przy okazji pokazałem jak się jeździ we dwójkę na jednej parze nart:
Zima spłynęła z ulewami. Szok. A wydawało się, że jednak jeszcze potrwa. We wtorek wybrałem sie przed zmierzchem na bieganie. W wielu miejscach już zupełnie nie ma śniegu, ale w gęstym lesie nadal sporo śniegu, ale takiego brudnego, twardego. Szkoda nart. 5 km przebieżki podczas ostrej wichury. Zastanawiałem sie, czy jakieś drzewo nie spadnie mi na głowę.
Górka saneczkowa bez sniegu :(
Na przecince Groga dla Geiii jeszcze sporo sniegu.
Zamiast nart wyszła piesza wycieczka koło Przewalanki. A pogoda była ładna, sniegu dużo. Teraz z perspektywy kilku dni, kiedy obficie pada deszcz, szkoda, że nie pojechałem z nartami.
W mroźny poranek wyruszylismy 4-osobową grupą na Góry Krzemienne. Warunki śniegowe nie były specjalnie dobre, ale też nie mzna narzekać. Zrobilismy długa rundę przez wiekszość wzniesień, zdobywając na nogach Niedźwiedzią Górę. Frog wchodził na nartach i kilka razy nieźle przyglebił.
Na koniec jeszcze skoczyłem na trasy koło Suprasla pojeżdzić z Robertem i Anetą. Ale te terasy to nuda. Jak siłownia jakaś. I pełno ludzi sie plącze pod nogami.
A teraz kilka zdjęć:
A teraz jeszcze pieśń która leciała w czasie drogi powrotnej w samochodzie:
Znów sypnęło świeżym sniegiem. Wybraliśmy się z Frogiem do Katrynki. Zima jak się patrzy. A na miejscu zaskoczenie - narty w ogóle nie chca jechać. Śnieg klei sie do desek paskudnie. Deski muszą cały czas sunąć po sniegu, bo po minimalnym ich podniesieniu, nie da się w ogóle jechać. Ale i tak zrobiliśmy 6,5 km.
Filmik ze zjazdu na Drodze dla Geii:
Kilka zdjęć:
Od jutra mróz. Pewnie warunki się poprawią. Więc może jakaś wieczorna wyprawa?